niedziela, 30 listopada 2014

Winna czy niewinna? [tag]

Dzisiaj nietypowo, bo mam dla was tag z dA.  Zobaczyłam go u Orrisy i postanowiła go też zrobić ;u; Zaczynajmy~

ZASADA 1. Możesz powiedzieć tylko "Winna" albo "Niewinna"
ZASADA 2. Nie możesz opowiadać o tych czynach dopóki ktoś cię o to nie zapyta gdzieś w wiadomości.

1. Pytałaś kogoś czy za ciebie wyjdzie?
Winna. (huehuehue)

2. Pocałowałaś jakiegoś znajomego?
Niewinna.

3. Tańczyłaś na stole w barze?
Niewinna.

4. Skłamałaś kiedykolwiek?
Winna.

5. Czułaś coś do kogoś kogo nie mogłaś mieć?
Winna.

6. Kiedykolwiek pocałowałaś kogoś o tej samej płci co twoja?
Niewinna.

7. Pocałowałaś zdjęcie?
Winna.

8. Spałaś do 5 po południu?
Winna.

9. Zasnęłaś w szkole/pracy?
Niewinna.

10. Trzymałaś kiedyś węża?
Winna.

11. Byłaś zawieszona w szkole?
Niewinna.

12. Pracowałaś w barach fast food/restauracjach?
Niewinna.

13. Ukradłaś coś?
Niewinna.

14. Byłaś zwolniona z pracy?
Niewinna.

15. Zrobiłaś coś czego żałujesz?
Winna.

16. Śmiałaś się do momentu, w którym coś co piłaś wyleciało ci nosem?
Winna.

17. Złapałaś płatek śniegu na język?
Winna.

18. Całowałaś się w deszczu?
Niewinna.

19. Siedziałaś na dachu?
Winna.

20. Pocałowałaś kogoś kogo nie powinnaś?
Niewinna.

21. Śpiewałaś pod prysznicem?
Winna.

22. Wrzucono cię do basenu, gdy byłaś ubrana?
Winna.

23. Ogoliłaś sobie głowę?
Niewinna.

24. Spałaś nago?
Niewinna.

25. Jesteś w klubie bokserskim?
Niewinna.

26. Sprawiłaś, że twój chłopak/dziewczyna płakał/a?
Niewinna (nie mam chłopaka ani dziewczyny, ups)

27. Byłaś w zespole?
Niewinna.

28. Strzelałaś z broni?
Winna.

29. Oddałaś kiedyś krew charytatywnie?
Niewinna.

30. Jadłaś mięso aligatora?
Niewinna.

31. Zjadłaś kiedyś sernik?
Niewinna.

32. Dalej kochasz kogoś kogo nie powinnaś?
Winna.

33. Masz tatuaż?
Niewinna.

34. Lubiłaś kogoś, ale nie mówiłaś nigdy kogo?
Winna.

35. Byłaś zbyt szczera?
Winna.

36. Zepsułaś niespodziankę?
Winna.

37. Zjadłaś kiedyś tyle w restauracji, że nie mogłaś potem chodzić bo byłaś nadęta?
Winna.

38. Wymazałaś kogoś z listy przyjaciół?
Winna.

39. Ubierałaś się w męskie ubrania?
Winna.

40. Dołączyłaś do spektaklu?
Winna.

41. Powiedział ci ktoś kiedyś, że jesteś piękna i miał to dokładnie na myśli?
Winna.

42. Nadal masz kontakt ze swoim ex?
Niewinna (nie mam ex c':)

43. Zdradzałaś kogoś?
Niewinna (nie miałam kogo, ups)

44. Byłaś pijana, a następnego dnia miałaś test?
Niewinna.

45. Nieznajoma ci osoba zapłaciła za twój bilet autobusowy?
Niewinna.

46. Byłaś tak zła, że się rozpłakałaś?
Winna.

47. Próbowałaś trzymać się od kogoś z dala dla jego dobra?
Winna.

48. Myślałaś kiedyś o samobójstwie?
Winna.

49. Myślałaś kiedyś o zabójstwie?
Winna.

50. A masowe morderstwo?
Winna.

51. Jechałaś samochodem nieznajomego?
Niewinna.

52. Szpiegowałaś kogoś?
Winna.

53. Masz chłopaka/dziewczynę?
Niewinna.

54. Upiłaś się bardzo w wakacje?
Niewinna.

sobota, 22 listopada 2014

"One-shot", pisany do szkoły #1 (uwaga, dosyć stare)

Ocean Biały, 17.08.1896

Witaj!
 Za Twoją radą wybrałam się na poszukiwanie księgi. Sam wiesz, o co mi chodzi. No cóż, obecnie szczęście mi sprzyja, lecz kilka dni temu otarłam się o śmierć. Życie uratował mi ten marynarz – Sindbad. Kto by pomyślał, taki niepozorny człowieczek a tyle może zdziałać.
 A co właściwie się stało?
Zatrzymaliśmy się w porcie Hallasholm. Spokojne miasteczko sennie przygotowywało się do żniw. Mieszkańcy chodzili od straganu do straganu, co było lekko irytujące, gdy chce się załatwić jakąś ważną sprawę. Mojej załodze i mnie spieszyło się, ponieważ za kilka dni miał być przypływ, czyli jedyne wyjście na przedostania się na drugą stronę Wielkiej Palisady. Zdenerwowana, kazałam moim ludziom rozdzielić się i poszukać podanych przeze mnie rzeczy takich jak żywność, amunicja czy koce. W amoku trudno zrobić coś poprawnie, więc wszyscy z nich przynieśli nie to co trzeba. Oprócz Sindbada, który wykonał swe zadanie stuprocentowo.
 Tak, wiem. Jako kapitan statku powinnam być opanowana i spokojna, ale sam przecież rzadko taki bywasz. Mam prawo wyładować od czasu do czasu emocje.
 Wracając do tego, co się działo.
Jeden z żeglarzy o imieniu Erick usłyszał od przekupki, że na wyspie znajdującej się na północ od wejścia do portu rozbił się statek handlowy. Wielki łup i wielka przynęta na piratów. Muszę przyznać, że w tamtym momencie  moje pragnienie pogoni za złotem było równe pirackiemu. Wszystkie te kosztowności i złote monety przyprawiały mnie o zawrót głowy.
 Marynarze też wykazali się piracką żyłką i już planowali plan działania, bo po co im kapitan? Trudno było ocenić sytuację, lecz w załodze mam chyba jakiś jasnowidzów. Opisali mi wszystko dokładnie, co do joty. Gdzie statek się rozbił, co powinien przewozić i uwzględniając upływ kilku dni – czy otrzymali pomoc.
 Plan więc wyglądał następująco – statek rozbił się na południowym brzegu, ponieważ najgorsze wiry znajdują się właśnie tam. Możliwe, że ma jeszcze kilka materiałów takich jak skóra, lecz większość spieniężyli na targu. Marynarz który usłyszał tę wiadomość, powiedział, że okręt został zniesiony na brzeg dwa dni temu. Oszacowali, że nie otrzymali pomocy, ale jedną z możliwości jest napad piratów na handlarzy. Taki plan wydarzeń wydawał mi się dosyć prawdopodobny i z zadowoleniem słuchałam dalej.
 Postanowiliśmy przejąć łupy (jeśli jakieś zostały) pokojowo. Nie chcemy pakować się w żadne kłopoty, bo mamy mało czasu. Jeśli stawialiby opór, zaszlibyśmy ich podstępem.
 Zaślepiona rządzą złota zatwierdziłam ten pomysł. Wróciliśmy podnieceni na statek i popołudniu  wypłynęliśmy z przystanku. Wszyscy krzątali się po pokładzie jak oparzeni, co przeszkadzało mi w kierowaniu statkiem. Co chwila darłam się na cały głos, gdy któryś z nich upuścił jakieś pudełko z głośnym hukiem lub wdał się w jakąś gorącą kłótnie. Moja załoga czasami potrafi być świetni zorganizowana.
 Jedynie Sindbad posłusznie wykonywał moje polecenia. Z tamtego punktu widzenia było to idealne wynagrodzenie za całą niesubordynację na statku, lecz teraz mam ochotę zmyć z jego twarzy ten głupi uśmieszek.
 Przepraszam Cię, ale zaczęłam pisać o kompletnych głupotach. Przejdźmy do tego co się stało na wyspie.
 W momencie, gdy znaleźliśmy się kilka metrów od wyspy otoczyła nas gęsta mgła. Nagle rozległ się piękny, kobiecy śpiew zapierający dech w piersiach. Instynkt podpowiadał mi, aby nie słuchać pięknej historii śpiewanej przez syrenę. Nadal dziwie się, że rozpoznałam to piękne a zarazem niebezpieczne stworzenie. Swoim głosem mogą omamić wszystkich, co stało się z moją załogą. W strachu oglądałam jak jeden po drugim wskakują do lodowatej wody i zaczynają tonąć w jej odmętach. Niektórzy jednak zachowali czujność i zatkali swoje uszy, aby nie słyszeć kłamstw śpiewanych przez kobietę – rybę. Jednym z nich był Twój nieszczęsny Sindbad. Naprawdę nie wiem, co skusiła Cię do przydzielenia do do mojej załogi.
 Ja sama stałam i próbowałam zapanować nad statkiem, która kołysał się coraz bardziej na rozburzonych falach. Na pokład wlewała się już woda, a ci, którzy ocalali biegali po wiaderka. Sindbad skierował się w stronę otworu który prowadził do łodzi ratunkowych. Nie panując już nad statkiem pobiegłam za nim. Moim sercem szarpała rozpacz i żal. Czułam się jak matka, która straciła właśnie dziecko. Maja piękna Reva powoli traciła swój urok, gdy fale rozbijał się o jej boki pozostawiając tam wielkie dziury.
 Tymczasem ja, jak złodziej uciekałam stamtąd i zaczęłam gonić Sindbada, głównie z jednego powodu – na statku była tylko jedna łódź ratunkowa, a każdy chciał ratować siebie. Po krótkiej konwersacji oboje postanowiliśmy wsiąść. Żeglarz wysunął i spuścił łódkę do wody. Wtedy zaczęła się nasza walka z falami, którą wygraliśmy. Ostatnim widokiem zanim opuściliśmy mgłę, był mój tonący i rozpadający się statek.
 Właśnie w taki o to sposób siedzę w noclegu „Po kotłem” i piszę do Ciebie list. Zostałam właściwie z niczym. Ten fałszywy Sindbad zdążył zabrać ze sobą część mojego złota, a gdy przybyliśmy do portu zniknął z nimi bez śladu. Jednak wybaczyłam mu w połowie – jednak uratował mi życie pomagając wiosłować. Pokój kupiłam za własne oszczędności.
 Muszę przyznać, że dostałam nauczkę. Nie powinnam podążać zawsze za górą złota i nigdy Tobie nie ufać.

Twoja stara znajoma
Diana

Ps.: Odkupujesz mi moją pelerynę Diable, bo to wszystko to Twoja wina.

wtorek, 4 listopada 2014

One-shot: Anna

Ciemność.
Pierwsze co widzę, to ciemność. Żadnego światła. Tylko sama, pożerająca smolista czerń. Powinnam cieszyć się chociaż jej obecnością, bo tylko ona dzieli ze mną moje więzienie. Czuję ściany. Szorstkie i zimne. Nienawidzę ich. Nienawidzę ich. Nienawidzę ich.
Słyszę głos mamy. Mama nie istnieje. To ja wołam. Wołam do pustki, która odbija tylko moje echo.
Anna Anna Anna Anna
Nienawidzę brzmienia tego imienia. Jest podłe i suche. A-n-n-a. Wydaje mi się znajome. A-n-n-a. Czemu wydaje mi się znajome... Tak.. nie... znajome....
Anna Anna Anna Anna
Znowu wołam na cały głos. Echo rozbija się w moich uszach. Nienawidzę echa. Przynosi zawsze to samo imię. Ściany są wszędzie. Ona jest wszędzie. Wszędzie. Nienawidzę wszędzie. Wszędzie nosi wiele imion, ale dla mnie jest to po prostu wszędzie. Nienawidzę wszędzie za to, że jest takie nudne.
Annaannaannaannna
Wołam szybciej. Nienawidzę robić niczego szybciej. Szybciej mija czas. Czas jest szybki. Nienawidzę więc i czasu. Czas zamknął mnie tutaj. Tutaj. Nienawidzę tutaj, bo tutaj jest czasem. Który umarł już dawno temu. Nienawidzę tutaj i czasu.
Annnnnnaaaaaaaa
Nic nie mówiłam. Nic. Kocham nic. Jest takie czyste. Bezkresne. Nie rozpamiętuje. Nie przemija. Nie ma ścian. Nie ma ich. Nie ma echa. Nigdzie nie ma wszędzie. Nic jest nigdzie. Nic nie starzeje się. Nie rani. Trwa. Po prostu trwa.
A może nic jest wszędzie. Ale gdzie wtedy jest wszędzie... Wszędzie jest cisza... cisza ma najgłośniejsze echo. Czyli najgorsze jest nic...
Co jest najlepsze?
Anna?
Anna?
Anna
anna
Co to Anna?