wtorek, 4 listopada 2014

One-shot: Anna

Ciemność.
Pierwsze co widzę, to ciemność. Żadnego światła. Tylko sama, pożerająca smolista czerń. Powinnam cieszyć się chociaż jej obecnością, bo tylko ona dzieli ze mną moje więzienie. Czuję ściany. Szorstkie i zimne. Nienawidzę ich. Nienawidzę ich. Nienawidzę ich.
Słyszę głos mamy. Mama nie istnieje. To ja wołam. Wołam do pustki, która odbija tylko moje echo.
Anna Anna Anna Anna
Nienawidzę brzmienia tego imienia. Jest podłe i suche. A-n-n-a. Wydaje mi się znajome. A-n-n-a. Czemu wydaje mi się znajome... Tak.. nie... znajome....
Anna Anna Anna Anna
Znowu wołam na cały głos. Echo rozbija się w moich uszach. Nienawidzę echa. Przynosi zawsze to samo imię. Ściany są wszędzie. Ona jest wszędzie. Wszędzie. Nienawidzę wszędzie. Wszędzie nosi wiele imion, ale dla mnie jest to po prostu wszędzie. Nienawidzę wszędzie za to, że jest takie nudne.
Annaannaannaannna
Wołam szybciej. Nienawidzę robić niczego szybciej. Szybciej mija czas. Czas jest szybki. Nienawidzę więc i czasu. Czas zamknął mnie tutaj. Tutaj. Nienawidzę tutaj, bo tutaj jest czasem. Który umarł już dawno temu. Nienawidzę tutaj i czasu.
Annnnnnaaaaaaaa
Nic nie mówiłam. Nic. Kocham nic. Jest takie czyste. Bezkresne. Nie rozpamiętuje. Nie przemija. Nie ma ścian. Nie ma ich. Nie ma echa. Nigdzie nie ma wszędzie. Nic jest nigdzie. Nic nie starzeje się. Nie rani. Trwa. Po prostu trwa.
A może nic jest wszędzie. Ale gdzie wtedy jest wszędzie... Wszędzie jest cisza... cisza ma najgłośniejsze echo. Czyli najgorsze jest nic...
Co jest najlepsze?
Anna?
Anna?
Anna
anna
Co to Anna?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz