Ciemność.
Pierwsze co widzę, to
ciemność. Żadnego światła. Tylko sama, pożerająca smolista
czerń. Powinnam cieszyć się chociaż jej obecnością, bo tylko
ona dzieli ze mną moje więzienie. Czuję ściany. Szorstkie
i zimne. Nienawidzę ich. Nienawidzę ich. Nienawidzę ich.
Słyszę głos mamy.
Mama nie istnieje. To ja wołam. Wołam do pustki, która odbija
tylko moje echo.
Anna
Anna Anna Anna
Nienawidzę
brzmienia tego imienia. Jest podłe i suche. A-n-n-a. Wydaje
mi się znajome. A-n-n-a. Czemu wydaje mi się znajome... Tak..
nie... znajome....
Anna
Anna Anna Anna
Znowu wołam na cały głos. Echo rozbija się w moich uszach.
Nienawidzę echa. Przynosi zawsze to samo imię. Ściany są
wszędzie. Ona jest wszędzie. Wszędzie. Nienawidzę
wszędzie. Wszędzie nosi wiele imion, ale dla mnie jest to po prostu
wszędzie. Nienawidzę wszędzie za to, że jest takie nudne.
Annaannaannaannna
Wołam szybciej. Nienawidzę robić niczego szybciej. Szybciej
mija czas. Czas jest szybki. Nienawidzę więc i czasu. Czas
zamknął mnie tutaj. Tutaj. Nienawidzę tutaj, bo tutaj jest czasem.
Który umarł już dawno temu. Nienawidzę tutaj i czasu.
Annnnnnaaaaaaaa
Nic nie mówiłam. Nic. Kocham nic. Jest takie czyste.
Bezkresne. Nie rozpamiętuje. Nie przemija. Nie ma ścian. Nie ma
ich. Nie ma echa. Nigdzie nie ma wszędzie. Nic jest nigdzie. Nic nie
starzeje się. Nie rani. Trwa. Po prostu trwa.
A może nic jest wszędzie. Ale gdzie wtedy jest wszędzie...
Wszędzie jest cisza... cisza ma najgłośniejsze echo. Czyli
najgorsze jest nic...
Co jest najlepsze?
Anna?
Anna?
Anna
anna
Co to Anna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz