Przyszłam dla was z kolejnym rozdziałem Marionette, więc jedyne co mogę jeszcze powiedzieć to
„Lalka
nie ma serca czy to prawdą jest? „
Rozdział
czwarty
Gdybym
mogła czuć, czułabym się źle. Obraziłam Mistrza, Dagon
prawdopodobnie kiedyś mnie zgwałci (jeżeli to możliwe) i pierwszy
raz zaczęła przygniatać mnie moja tajemnica.
Popchnęłam lekko drzwi prowadzące
do salonu. Jasne, beżowe kolory były zupełnym przeciwieństwem
pokoju w którym byłam kilka minut temu. W salonie nie było nikogo.
W całym domu panowała nieprzenikniona cisza. Coś było nie tak.
Bardzo nie tak. Powoli zmusiłam się do poruszenia nogą. Moje kroki
odbijały się głośnych echem. To nie brak żywej duszy w domu
wzbudzał u mnie odruchowy, człowieczy niepokój, ale cisza w mojej
głowie. Nie mogłam wyczuć, o czym teraz myśli Mistrz. Czułam
tylko, że... go nie ma.
Udałam się na górne piętro, do
biura mojej mamy. Złe przeczucia coraz bardziej rosły na sile, a
jedynym sposobem na pozbycie się ich było znalezienie matki. Idąc
korytarzem patrzyłam na obrazy wywieszone na ścianach. Większość
z nich namalowała moja mama. A wszystkie przedstawiały anioły.
Znałam każdy ich szczegół na pamięć. Jeden ma wyrwanych kilka
piór, które przybierały barwę rubinowej czerwieni, drugi siedział
na drzewie, pilnując małego dziecka bawiącego się w piaskownicy.
Najbardziej interesował mnie obraz wiszący koło biura,
przedstawiający upadłego anioła idącego środkiem piekła, które
zaczęło powoli się rozpadać. Jego czarne jak smoła skrzydła
zasłaniały jego całą sylwetkę, widać było tylko jego ciemne
włosy.
Z biura mamy dochodził
głośny szum. Pociągnęłam za klamkę, jednak drzwi były
zamknięte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz