Muszę przyznać, że boli mnie to, że nie jestem popularna. Tak, szczerze to przed wami wyznaję, jak w konfesjonale. Najbardziej w tym wszystkim boli mnie to, że prawie nikt nie dostrzega mojej pracy. Nie dostrzega czegoś, w co wkładam serce. Chociaż stuknęło już 4 tysiące wyświetleń, to - nie oszukujmy się - nie jest żaden sukces. W obecnej chwili jestem tylko kroplą w oceanie.
Ale są wady popularności. Może one zmienić człowieka. I to bardzo. Może zabrać mu całą prywatność. Jednak to już zależy od nas. Sami wykuwamy ostrze swojej duszy. (nie, nie jest to żaden cytat)
Ja kończę się wyżalać i przedstawię wam Dziki Gon. Tajemniczo, co? Spokojnie - nie zdradzę wam, o co chodzi. Powiem tylko jedno - przybież skórę i maskę innego człowieka, a już nigdy nie powrócisz do swojej.
Czasami są takie dni, kiedy zastanawiam się, kim tak naprawdę jestem. W takie dni chodzę po lesie szukając odpowiedzi. A las nigdy jeszcze jej nie przyniósł. Tylko cicho skomli, jakby z braku żywej duszy. Moje kroki odbijają się głośnym echem, a serce bije jak oszalałe, chociaż wokół nie ma żadnego zagrożenia.
A może to ja jestem zagrożeniem?
Człowiek, który nie poznał siebie, jest niebezpieczny. Bardzo niebezpieczny. Może ubrać się w każdego. Może być niczym prawdziwy cud, taki delikatny i radosny, albo zmienić się w postrach. Jakie to piękne a zarazem straszne, jaką moc ma człowiek. Zniszczył tak wiele, a jednak nadal potrafi to odnowić. Niesamowite. Chociaż mam wrażenie, że natura nas się wyparła. Przewyższyliśmy jej standardy, kiedy ona chciała o nas tylko zadbać. Czuję to w ziemi, w niewidocznym korzeniu, w każdym przeszytym strzałą zwierzęciu. Dała nam tyle, a my chcemy jeszcze więcej. Ha.
Za to natura... jest zniewolona. Żyje cały czas w tym samym schemacie. Czasami słyszę jej łkanie. To tylko głuchy płacz, którego nigdy, my ludzie nie zrozumiemy. Może kiedyś nadejdzie Dziki Gon. Może kiedyś ludzie rozpętają wojnę z człowieczeństwem. Pozbędą się swoich skrupułów, powrócą do swojej dzikości duszy i... będą wolni.
Często podczas moich rozmyśla słyszę róg myśliwski. Towarzyszy mu równy tupot tysięcy koni i głośne ujadanie. W takich momentach Wszystkie zwierzęta zamierają w bezruchu. Każdy kawałek ziemi zastyga, bo boi zakłócić się tej niezmąconej muzyce. Wydaje się ona zbyt znajoma. Ale chcę ją usłyszeć jeszcze raz, gdy teraz bez celu obijam się o martwą korę drzew. To nic z tego sobie nie robi, bo już dawno straciła ducha.
Cisza nieprzerwanie rozrywa moje uszy. Stąpanie kroków odbija się niczym dzwony przy akompaniamencie bicia serca. Nigdzie nie porusza się zwierzę. Ani roślina. Wszystko zatrzymało się w miejscy i nie chciało ruszyć. Te spacery miały być odpowiedzią na to, kim jestem. A pozostawiają niepotrzebną pustkę. I tylko czekam na róg. Dzisiaj nie następuje.
Do następnego posta.
Świetnie napisany post. Masz bardzo ciekawy styl pisania.
OdpowiedzUsuńhttp://life-is-brutal-now.blogspot.com/